środa, 2 listopada 2016

Na trapie


Statek przybił do nabrzeża.
Po dniach kołysania stały ląd. Pan Imbryk kierował się do zejścia. Podstawiono już trap. Dzbanuszek szamotał się, krążąc pomiędzy Imbrykiem a opasłym ekwipażem.
- Przybyliśmy! – pomyślał z tryumfatorskim błyskiem w oku Imbryk.
- Zobaczyliśmy i dziwne mam przeczucie, ze na tym podobieństwo do Cezara się zakończy.
-Zwycięstwo – owszem – tylko nad czym? Nad słońcem, zielonością herbacianych tarasów czy monsunowym deszczem? – Dzbanuszek rzucił wymowne spojrzenie w dal i ruszył.

Nie było w nim entuzjazmu spod znaku „witaj przygodo!”