środa, 2 listopada 2016

Na trapie


Statek przybił do nabrzeża.
Po dniach kołysania stały ląd. Pan Imbryk kierował się do zejścia. Podstawiono już trap. Dzbanuszek szamotał się, krążąc pomiędzy Imbrykiem a opasłym ekwipażem.
- Przybyliśmy! – pomyślał z tryumfatorskim błyskiem w oku Imbryk.
- Zobaczyliśmy i dziwne mam przeczucie, ze na tym podobieństwo do Cezara się zakończy.
-Zwycięstwo – owszem – tylko nad czym? Nad słońcem, zielonością herbacianych tarasów czy monsunowym deszczem? – Dzbanuszek rzucił wymowne spojrzenie w dal i ruszył.

Nie było w nim entuzjazmu spod znaku „witaj przygodo!” 

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Sen nocy letniej


Dzbanuszek podał swemu panu siatkę na motyle i wyruszyli.
- Trzeba nałapać spadających gwiazd – nie wiadomo kiedy znów trafi się taka okazja- pomyślał Dzbanuszek. -Te złapane dziś przezimują w słoikach, zamknięte razem z zapachem letniej nocy i oszalałym staccato świerszczy.
- Trzeba być bardzo ostrożnym przy łowieniu. Nie należy łowić tych, które spadają obciążone czyimś marzeniem. - Imbryk pieczołowicie przeglądał siatkę, sprawdzając czy nie jest dziurawa.
Niebo oświetlono rzęsiście. Rozpoczynano doroczny pokaz. Srebrne nożyce cykad szybko strzygły aksamitną ciszę.

środa, 4 września 2013

Szczudlarze

Z góry patrzy na mnie ktoś
Nagle zjeżył mi się włos
Na pajęczych tyczkach nóg
Zbliża się po cichu wróg

„Hej dziecięta” słychać z nieba
Bać szczudlarza się nie trzeba
Choć to ciężko jest wymówić
I przy nauce się natrudzić

Czy po ziemi chcecie twardo
Stąpać w rano, wieczór, noc?
Czy oderwać się w przestworza
Poczuć magii tyczek moc!





środa, 15 maja 2013

Wata cukrowa

Czy to cukier czy to wata?
Oko puszcza do mnie tata
Miodna przędza się wyłania
Słodka chmura mi się kłania
Rajski zapach głaszcze nos
Nawiń jeszcze waty włos…
Lepkie palce, słodkie usta
Brzuszek pełny, kieszeń pusta
Pora wracać, biegnie zmrok
„Nie wyjdziemy stąd na krok!
Mamo, tato ja zostaję,
w domu waty nie dostaję
i nie jeżdżę w karuzeli”
"Musisz czekać do niedzieli!"

środa, 8 maja 2013

Diabelski młyn


Wagoniki jak guziki
Giną hen w przestworzach
Zaplątani w ten wir dziki
W wyobraźni morzach

Wielkie koło zatoczyły
Malutkie gondole
Czułe oczy wypatrzyły
Kiedy będę w dole

Maleńka ziemia maleńcy ludzie
Wszystko jak na obrazku
Utonę zaraz w takiej ułudzie
W mamy ramionach i słońca blasku

czwartek, 18 kwietnia 2013

Kolejka górska

Wiatr mi wepchnął włosy w usta
Mamie odfrunęła chustka

Siostra krzyczy jak szalona
Taty twarz już jest zielona

W dół i w górę tysiąc zwrotów
Zjazdów, spadków i wykrotów

Wagonikiem rzuca, trzęsie
Mało z torów go nie zniesie

Coraz wyżej, mocniej, zjazd
Świat nam przed oczami zgasł

Koniec jazdy, czas wysiadać
Nie mam nawet siły gadać


wtorek, 16 kwietnia 2013

Zamek strachów


Duch podaje mi bilecik
Czapka mało mi nie zleci
Sam wypuszczam mamy rękę
Z dumy chyba zaraz pęknę

Wchodzę w zamek ze strachami
Czemu nie słuchałem mamy?
Ktoś przygląda mi się skrycie
Ja się boję – nie widzicie?

Coraz ciemniej coraz straszniej
Pewnie wcale dziś nie zasnę
Jakieś bardzo zimne dłonie
Przytrzymały moje skronie

Idę dalej nie chcę patrzeć
Zaraz się poskarżą tacie
Po co te zielone szpony
Wyciągają do mnie gnomy?

Kto to szepce mi do ucha
„A czy się nie boisz ducha?”
Chcę do mamy taty babci
I do moich z pieskiem kapci

Wreszcie koniec tej udręki
Duchy jadły mi już z ręki
Mamo jestem bohaterem
Mogę jeździć sam rowerem!