piątek, 14 grudnia 2007
Wyzwania
Było strasznie zimno. Lekko wiało i sypało drobnym śniegiem. Duch sportowy nie ulegał jednak osłabieniu. Ćwiczyli zapamiętali. Imbryk co rusz machał chorągiewką przyzwalająca na start a Dzbanek po raz kolejny lądował w wielkiej zaspie. Nieco tylko zdumiony wchodził znowu na górę i zamiast rozkoszować się widokami przybierał postawę skoczka. Pozwalał, by góra zepchnęła go w objęcia wiatru, który niósł drobne ciałko zawodnika „Herbacianego Herbu” daleko. Tylko lądowania były nieprzyjemne – zderzenia z ogromem ziemi, jej twardością przypominały pieskowi, że jego kości nie są ptasio lekkie.
- Mój pan za bardzo przejął się hasłem, by wyzwolić w sobie orła. Kryształowa kula śni mu się po nocach a ja nie potrafię zrealizować jego marzeń. Czy zawodnik powinien stawiać sobie własne wyzwania czy sięgać po pragnienia innych? Ulegać cudzym wyobrażeniom czy pozostać sobie wiernym? Niech dzisiejsze zawody zweryfikują nasze wysiłki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Jakie wspaniałe rysunki:))) Pozdrawiam!
Dzięki!
Co to za przestój??
Prześlij komentarz