wtorek, 22 września 2009

Wytwórnia deszczu


Wytwórnia deszczu to niezwykłe miejsce – perorował Pan Imbryk nachylając się nad srebrzystym lejem, którym od rana pompowano wodę.
Prognoza pogody nie pozostawiała złudzeń –wieczorem miała być ulewa, a obłok wcale nie zamieniał się w brzemienną deszczem chmurę. Wciąż wyglądał na łagodnego cirrusa.
Dzbanek z uwagą wpatrywał się we wskazania machiny do robienia deszczu. Płanetnicy obsługiwali ją z wielką wprawą, we właściwych momentach przestawiając wajchy i zakręcając lub odkręcając kurki.
- Żeby tylko zdążyć do wieczora – rozmyślał piesek – ziemia wyczekuje orzeźwienia, niebo już nabrało szarawego odcienia, a jaskółcza młodzież fruwa coraz niżej.
- Zwiedzanie, oglądanie, odkrywanie to bardzo wakacyjne zajęcia. Porzucamy znane trasy i utarte ścieżki. Oglądamy kulisy działania świata. Dobrze je poznać, Dzbanku, inaczej wciąż zadajemy nierozsądne pytania: dlaczego?, po co?, jak to?
Piesek obrzucił wzrokiem skomplikowaną instalację.
- Wcale nie chcę podglądać deszczu. Nie wydaje mi się to szczególnie ładne. Lubię, kiedy spada na nas, na drzewa, domy, spływa rynnami albo żłobi ścieżki w ogrodzie.
Pobrudziliśmy deszcz – ze smutkiem pomyślał Dzbanuszek

Brak komentarzy: