wtorek, 20 grudnia 2011

Mot(h)ylarium


Delikatnie wychylił się znad płachty liścia, zbliżając powoli lupę w kierunku kolejnego okazu. Lekko drżące skrzydełka zdawały się rozmywać dzięki magnifikacji dodatkowego oka. Gdy wpatrywał się w misterne motyle wzory zastanawiał się nad wieloma sprawami. Dlaczego na przykład taki Morpho peleides wygląda jak niebo po burzy? Czy wynika to z WYŻSZEJ KONIECZNOŚCI, czy też może to kaprys Stwórcy, ozdoba dla ukochanej. I jakże to tak, że tak szpetne za młodu w swej gąsienicznej formie, potrafią rozkwitnąć niczym pąki kwiatów na wiosnę….. Tymczasem inna myśl zmąciła Imbrykowi beztroską kontemplację skrzydlatych impresji – czyż prawdziwe piękno nie trwa wiecznie, nie przemija w odróżnieniu od kolorów na motylich skrzydłach…?

Tradycyjny jesienią filozoficzny nastrój udzielił się w tym roku Panu Imbrykowi wyjątkowo wcześnie.

Dzbanek energicznie potrząsał uszami, strzepywał ciekawskich, skrzydlatych gości, przysiadujących na jego głowie. Tropikalna atmosfera tego miejsca, oraz duszne rozważania jego Pana, sprawiły, że zaczynał czuć się coraz bardziej znużony.
-Już wolę oglądać nasze swojskie Bielinki, gdy roją się w ciepłe wiosenne dni nad naszym ogródkiem. Można wtedy przyglądać się temu przez zmrużone oczy, ciesząc się nadejściem wiosny….

Cichutki szum obwieścił, że oto jak zwykle bez zapowiedzi rozpoczęła się tropikalna mżawka…

Brak komentarzy: