środa, 14 grudnia 2011

We wspomnieniach


Imbryk z czułością patrzył na pędzącą kolejkę. Sprawiono mi prawdziwą radość, mam to, o czym zawsze marzyłem. Jest taka jak ta, którą miałem kiedyś.
Przy choince piętrzył się jeszcze stosik zapakowanych prezentów a on siedział i patrzył jak blaszane, lekko już zużyte wagoniki mkną za oszalałą, rozterkotaną lokomotywą.
Dzbanek z niedowierzaniem spoglądał na lunetę. Była niezwykła – pozwalała spojrzeć w głąb każdego. Znana była miłość pieska do gwiazd i obserwacji.
- Prezenty, wymyślane, wybierane, wypieszczone myślą są jak ocieplacze kładzione na zlodowaciałe od nadmiaru serca.

Brak komentarzy: