poniedziałek, 24 września 2007

Uwiązani


Pogoda była piękna. Wiał lekki wiatr, po niebie płynęły obłoki.
Pan Imbryk i Dzbanuszek lecieli balonem. Niezwykła ta podróż przyszła do głowy panu Imbrykowi jeszcze zimą. Pamiętał, że w piwnicy ma stary olbrzymi kosz, który wyśmienicie nadawałby się na odbywanie podniebnych podróży. Fiołkową czaszę balonu nabył okazyjnie i na wiosnę rozpoczęły się przygotowania do wielkiego lotu. Woreczki z piaskiem zostały pieczołowicie przytroczone do kosza, wymoszczonego miękkimi poduchami, pudełko z herbatą znalazło się obok podróżnego samowara, były także herbatniki.
Dzbanuszek, ubrany ze względu na podmuchy wiatru, w czapkę-pilotkę, gogle i pikowany ocieplaczyk, spoglądał z góry na znane miejsca.
Nad głowami szumiał im płomień radośnie ogrzewając niewidzialne serce balonu.
„Dzbanku, jesteśmy wolni jak ptaki, szybujemy, lecimy, wiatr niesie nas na skrzydłach” – mówił w uniesieniu Pan Imbryk.
Dzwonek telefonu przywrócił go do rzeczywistości. Imbryk podniósł słuchawkę i powiedział miękkim głosem „Jak dobrze, że zadzwoniłaś…”
Piesek popatrzył na swego pana i pomyślał tylko „ Jednak na uwięzi…”.
Krajobrazy pod nimi przesuwały się wolno, ale Imbryka całkowicie pochłaniała jakaś rozmowa.
Nabierał przy niej wigoru i z jego dzióbka raz po raz unosił się obłoczek pary, oznaka temperatury panującej wewnątrz.
Czerwone skały przesuwały się pod nimi leniwe, kładąc brunatne cienie na bezludne dno doliny….