środa, 8 sierpnia 2007

Dream


Leżąc wygodnie w łóżku Pan Imbryk wydmuchiwał sny przez uniesiony w górę dzióbek. Powietrze lekko kołysało się w takt jego sennych marzeń. Księżyc z zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom Dzbanuszka. Piesek patrzył na rozgwieżdżone niebo okiem postawionej na parapecie lunety.
- Ach, polecieć daleko, wysoko, aż do gwiazd. Popatrzeć na Ziemię z Psiej Gwiazdy, zanurzyć się w otchłań kosmosu." Pan Imbryk westchnął głęboko i mruknął przez sen " tak, muszę, muszę…". Dzbanuszek zerknął lekko w kierunku pogrążonego we śnie Imbryka
- Tylko kto prowadziłby mego pana ścieżką na skraju wszechświata. Nie mogę skazywać go na zagubienie we własnych snach. Czasami tylko moje szczekanie jest dla niego drogowskazem. Oddech Imbryka znowu stał się równomierny, jakby uwolnił się od straszliwego ciężaru.
Dzbanek na posterunku przed lunetą śledził ruchy ciał niebieskich, korygował ich bieg i pilnował kosmicznej harmonii.

Brak komentarzy: